10-11 września 2011
Ledwo minął tydzień od powrotu z Maroka, a nas już diabeł poniósł na kolejne wojaże. Tym razem nie aż tak daleko i nie w taką egzotykę, ale w rejony niemniej urokliwe.
Pretekstem do wyjazdu do Ziemi Kłodzkiej był zlot forum f650gs.pl. Tak więc nie tracąc czasu na jakiekolwiek prace serwisowo-porządkowe po powrocie z Afryki, pognaliśmy nasze ubrudzone pustynnym pyłem motki "na Zachód".
Do Katowic dojechaliśmy drogą 94 i następnie przerzuciliśmy się na A4. Szybki postój w McShicie na śniadanko i jedziemy dalej.
Do Kłodzka dojechaliśmy w okolicach południa z hakiem. Gdy dotarliśmy w okolice Twierdzy - naszego noclegu - przyszedł czas na zgranie się z resztą ekipy, która na miejscu imprezowała od piątku. Ustaliliśmy miejsce spotkania na miejscowość Idzików i tam po niedługim czasie znaleźliśmy się z częścią grupy. Kolejna część się gdzieś zgubiła i znowu trochę trwało zanim się wszyscy odnaleźliśmy.
Pokręciliśmy się trochę po okolicznych wioskach i jakieś 10 osób znowu odłączyło się od reszty, żeby zaliczyć offroad.
Patryk zgłosił nas na ochotnika do tej grupy. No więc miałam offroad. Tym razem całkowicie bezstratny dla mnie i dla Gustawa (choć o mało co nie było gleby na stromym, śliskim i kamienistym leśnym podjeździe), za to Patryk i jego Hanka mieli bliskie spotkanie ze słupkiem odgradzającym jakieś pastwisko. Dobrze, że Hanka na ten wyskok z błotnistej koleiny i lądowanie na pachołku wybrała lewą stronę, tam pomiędzy słupkami był normalny drut. Po prawej stronie był drut kolczasty.... W efekcie Hanka "wybiła sobie zęba" tj. ułamała jakiś plastik pod lampą.
Chłopaki z naszej offroadowej grupy musieli trochę na nas (tzn. głównie na mnie :)) czekać, ale w końcu swoim tempem dotarliśmy do asfaltu. Z grzeczności wszyscy zgodnie potwierdzili, że wcale długo nie czekali :) W amoku jazdy po przełęczach, zajęci podziwianiem krajobrazu i skupieni na odpowiednim wyborze toru i techniki jazdy nie zrobiliśmy żadnych ładnych zdjęć z tego offu :(