[Agata] Dzisiaj wszystko było „za późno”. Za późno wstaliśmy, za późno zjedliśmy śniadanie, za późno wyjechaliśmy z Wenecji i za późno dojechaliśmy do Soelden.
Wenecja nie chciała nas wypuścić. Wielokrotnie gubiliśmy drogę, próbujący wyjechać na odpowiednią trasę. W końcu, koło południa się udało i mniejszymi drogami ruszyliśmy w kierunku Austrii. Chcieliśmy ominąć autostrady i skupić się na malowniczych drogach i górskich przełęczach. Po drodze zatrzymaliśmy się też na lunch – Patryk zjadł zupę cebulową i zapiekany ser z warzywami, a ja dałam drugą szansę lasagne- tym razem palce lizać!
Dzisiejszego dnia pokonaliśmy „tysiąc pięćset sto dziewięćset” zakrętów i serpentyn. Ja miałam „swój dzień”. Zakręty wchodziły jak nigdy, dopracowane i przemyślane. Może jedynie trochę za wolne, ale to pewnie przyjdzie z czasem. No i udało mi się zamknąć opony!
Miałam jednak wrażenie, że pomimo upływu godzin kilometrów nie ubywa i nie zbliżamy się do dzisiejszego celu podróży. Chwilowo wpadliśmy na autostradę. Widząc ciemne deszczowe chmury nad górami, w które zaraz mamy wjechać, postanowiliśmy ubrać nasze kondomiki przeciwdeszczowe. Zatrzymaliśmy się więc w zatoczce serwisowej i zaczęliśmy przebierać. Poczułam, że coś śmierdzi. Okazało się, że wdepnęłam w jakąś kupę (nie wiem czy lepiej, żeby była ludzka czy psia). Oczywiście nie ściągnęłam butów do zakładania kondomika i natychmiast zaczęłam się zastanawiać jak teraz wygląda jego nogawka od środka... Podobno jednak takie rzeczy się dzieją „na szczęście”... No, zobaczymy...
W dodatku okazało się że przełęcz, którą chcemy jechać jest zamknięta i musimy przejechać przełęczą obok, i zamiast wjechać do Oetztal, od której dzieliło nas 30 km, musimy zrobić jeszcze jakieś 150. Jakby tego było mało, popsuła się pogoda. Mgła sprawiła, że widoczność spadła do 15 metrów, a prędkość do 30 km/h. Gdy minęliśmy przełęcz mgła zamieniła się w deszcz ze śniegiem, więc wcale nie zaczęliśmy jechać szybciej. Tylko pokonywanie serpentyn się nieco utrudniło…
Szybciej zrobiło się dopiero na autostradzie, ale i tu mieliśmy dwie przygody – pierwsza – po przejechaniu przez przełęcz, byliśmy przekonani, że już jesteśmy w Austrii… ale okazało się, że jeszcze nie, dalej jesteśmy we Włoszech… Druga – to tym razem Patryka przygoda na bramce - podjechaliśmy do bramek gdzie można było płacić kartą, ale żadna nie zadziałała i w efekcie Patryk dostał kwit, że zamiast 1.40 Euro musi zapłacić przelewem w ciągu 10 dni 4 Euro…
W końcu jednak po długim dniu carvingu na motocyklach, około 23:00 ujrzeliśmy tabliczkę z nazwą miejscowości: Soelden. Mamy to!
Pytanie od moto-laika: na czym polega "zamykanie opon"?
OdpowiedzUsuńmc
"Pochylić motocykl w zakręcie tak mocno, że wykorzystany jest pełny bieżnik opony, aż do boku opony."
UsuńHej!!!
OdpowiedzUsuńŚledzę od jakiegoś czasu Wasze przygody i muszę przyznać,że ostatnio się trochę martwię. Dosyć systematycznie uzupełnialiście wpisy w czasie podróży, a tu od jakiegoś czasu brak ( taka urwana ta wyprawa). Zastanawiam się czy to brak czasu czy może inne problemy.
Pozdrawiam serdecznie , czekam na więcej - Wioleta
No rzeczywiście wyprawa może wydawać się nieco "urwana w połowie". Wkrótce pojawią się zaległe wpisy :)
UsuńFajnie tak pojeździć na motorze i pooglądać, ja to uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń