piątek, 4 maja 2012

Moto carving

30-04-2012 – poniedziałek

[Agata] Dzisiaj wszystko było „za późno”. Za późno wstaliśmy, za późno zjedliśmy śniadanie, za późno wyjechaliśmy z Wenecji i za późno dojechaliśmy do Soelden.

Wenecja nie chciała nas wypuścić. Wielokrotnie gubiliśmy drogę, próbujący wyjechać na odpowiednią trasę. W końcu, koło południa się udało i mniejszymi drogami ruszyliśmy w kierunku Austrii.  Chcieliśmy ominąć autostrady i skupić się na malowniczych drogach i górskich przełęczach. Po drodze zatrzymaliśmy się też na lunch – Patryk zjadł zupę cebulową i zapiekany ser z warzywami, a ja dałam drugą szansę lasagne- tym razem palce lizać!

Dzisiejszego dnia pokonaliśmy „tysiąc pięćset sto dziewięćset” zakrętów i serpentyn.  Ja miałam „swój dzień”. Zakręty wchodziły jak nigdy, dopracowane i przemyślane. Może jedynie trochę za wolne, ale to pewnie przyjdzie z czasem. No i udało mi się zamknąć opony!










Pobawiłam się też gadżetem "Niebo". Niestety o mało co nie zatrzymałam w ten sposób kilku samochodów, których kierowcy chcieli mi nieść pomoc...


Miałam jednak wrażenie, że pomimo upływu godzin kilometrów nie ubywa i nie zbliżamy się do dzisiejszego celu podróży. Chwilowo wpadliśmy na autostradę. Widząc ciemne deszczowe chmury nad górami, w które zaraz mamy wjechać, postanowiliśmy ubrać nasze kondomiki przeciwdeszczowe. Zatrzymaliśmy się więc w zatoczce serwisowej i zaczęliśmy przebierać. Poczułam, że coś śmierdzi. Okazało się, że wdepnęłam w jakąś kupę (nie wiem czy lepiej, żeby była ludzka czy psia). Oczywiście nie ściągnęłam butów do zakładania kondomika i natychmiast zaczęłam się zastanawiać jak teraz wygląda jego nogawka od środka... Podobno jednak takie rzeczy się dzieją „na szczęście”... No, zobaczymy...

W dodatku okazało się że przełęcz, którą chcemy jechać jest zamknięta i musimy przejechać przełęczą obok, i zamiast wjechać do Oetztal, od której dzieliło nas 30 km, musimy zrobić jeszcze jakieś 150. Jakby tego było mało, popsuła się pogoda. Mgła sprawiła, że widoczność spadła do 15 metrów, a prędkość do 30 km/h. Gdy minęliśmy przełęcz mgła zamieniła się w deszcz ze śniegiem, więc wcale nie zaczęliśmy jechać szybciej. Tylko pokonywanie serpentyn się nieco utrudniło…


Szybciej zrobiło się dopiero na autostradzie, ale i tu mieliśmy dwie przygody – pierwsza – po przejechaniu przez przełęcz, byliśmy przekonani, że już jesteśmy w Austrii… ale okazało się, że jeszcze nie, dalej jesteśmy we Włoszech… Druga – to tym razem Patryka przygoda na bramce - podjechaliśmy do bramek gdzie można było płacić kartą, ale żadna nie zadziałała i w efekcie Patryk dostał kwit, że zamiast 1.40 Euro musi zapłacić przelewem w ciągu 10 dni 4 Euro…

W końcu jednak po długim dniu carvingu na motocyklach, około 23:00 ujrzeliśmy tabliczkę z nazwą miejscowości: Soelden. Mamy to!

5 komentarzy:

  1. Pytanie od moto-laika: na czym polega "zamykanie opon"?
    mc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pochylić motocykl w zakręcie tak mocno, że wykorzystany jest pełny bieżnik opony, aż do boku opony."

      Usuń
  2. Hej!!!
    Śledzę od jakiegoś czasu Wasze przygody i muszę przyznać,że ostatnio się trochę martwię. Dosyć systematycznie uzupełnialiście wpisy w czasie podróży, a tu od jakiegoś czasu brak ( taka urwana ta wyprawa). Zastanawiam się czy to brak czasu czy może inne problemy.
    Pozdrawiam serdecznie , czekam na więcej - Wioleta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rzeczywiście wyprawa może wydawać się nieco "urwana w połowie". Wkrótce pojawią się zaległe wpisy :)

      Usuń
  3. Fajnie tak pojeździć na motorze i pooglądać, ja to uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń