sobota, 28 kwietnia 2012

Miłe miłego początki

27-04-2012 - piątek

[Agata] Pomimo wysokiego poziomu "włókna ryżowego" wyjechaliśmy z Krakowa dopiero około 19:30. Plany wcześniejszego skończenia pracy nie za bardzo wypaliły, a trzeba było się jeszcze spakować. 

Na szczęście tym razem podróż do Bratysławy nie miała żadnego epizodu zgubienia trasy; wszystko odbyło się niesamowicie sprawne.

Pogoda dopisywała - wspaniały czerwony zachód słońca i piękna ciepła noc z wielkim księżycem i gwiazdami. Do tego bardzo ciepło. Gadżet "Niebo" działający idealnie :)

Ponadto dostałam komplement od Patryka na temat mojej dynamiki jazdy na motocyklu :) a tymbarkowy kapsel zachęcał do nawijania kilometrów, pomimo lekkiego zmęczenia.

W Bratysławie byliśmy około pierwszej w nocy. Motocykle zasnęły przy ogrodzeniu, Patryk i ja wypiliśmy po Kelcie i też zasnęliśmy.

[Patryk] Gdy człowiek pozna jakiś kawałek drogi to wyraźnie się ona skraca. Jak pierwszy raz jechaliśmy trasę Kraków - Bratysława to była ona dłuuuga i niebezpieczna. Tym razem wydawała się wieczorną przebieżką :) Fakt, że końcowy odcinek autostrady był raczej nudny i monotonny, ale za to dobrze znany i przywodzący na myśl zeszłoroczne wyjazdy motocyklami do Chorwacji i do Maroka. Nowe buty motocyklowe, które właśnie testuję dołożyły trochę przyjemności. Ciepło, sucho i wygodnie. Dzięki DEFENDER za nie!

piątek, 27 kwietnia 2012

Włókno ryżowe

Wyjazd na majówkę już dziś, a my jeszcze w totalnym proszku. Kufry co prawda od tygodnia nie leżą na szafie, ale dalej są puste, a jest tyle rzeczy do zapakowania, o których nie można zapomnieć...

Czujemy się trochę jak studenci przed egzaminem - zawsze brakuje jednego dnia. W pracy każde z nas musi jeszcze załatwić milion spraw. Ale oboje też czujemy mocno "włókno ryżowe", czyli ekscytację przed kolejną podróżą. Definicja może nieco przewrotna i  na pierwszy rzut oka abstrakcyjna, ale zapewniam, że wynika z logicznego ciągu skojarzeń i tłumaczeń... Reisefieber -> rice fiber -> włókno ryżowe... Zupełnie ten sam mechanizm co w przypadku "turlania klucza" czyli jazdy na rolkach. Rolki -> roll key -> turlanie klucza :)


czwartek, 26 kwietnia 2012

Motocyklem na narty?

Właśnie spełnia się nasze wielkie marzenie - połączenie dwóch pasji - białego szaleństwa i jazdy na motocyklu. W weekend majowy wybieramy się motocyklami do Soelden.

Plan wycieczki jest następujący:
- Popołudniowy wyjazd z Krakowa i nocleg w Bratysławie (tak, tak, w naszej ulubionej Ubytovni Star :)). Może tym razem nie wpakujemy się na prom w Czernichowie ;)
- Wpadamy na dwa dni do Wenecji zażyć włoskiej pasty, kawy i Morza Śródziemnego. Podobno w Wenecji stacjonuje Gondol Jerzy. Sprawdzimy to!
- Przejazd przez alpejskie przełęcze (te otwarte) do Soelden,
- Kilka dni białego szaleństwa,
- Powrót do Polski.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Podróż z wnętrza na powierzchnię, czyli składamy GS'a

Upłynęło trochę czasu od defragmentacji Gs'a. Jarek w tym czasie przeprowadził szereg eksperymentów i poprawek w głowicy. Pomimo, że na dworze w ciągu dnia ujemna temperatura trzyma solidnie i jest coś koło -15, to w garażu już tylko -8.

Decydujemy się więc na ruszenie w drogę powrotną na powierzchnię, czyli składanie GSa. Porządne rozgrzanie pieca w garażu powoduje, że temperatura wewnątrz unosi się lekko ponad zero. Bielizna termoaktywna i kilka par skarpetek pozwalają sprawnie działać.

Zaczynamy od uporządkowania przestrzeni do pracy i porządnego wyczyszczenia kluczy. Jarek tłumaczy, że na etapie składania silnika, taka kosmetyka kluczy jest "kluczowa". Wystarczy wyobrazić sobie konsekwencje oderwania się od narzędzi kawałków smaru z brudem, które niezauważone odpadły akurat pod świeżo położona uszczelkę pod głowicę. W tym czasie GS trochę zawstydzony swoim negliżem, czeka na to co się będzie działo.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Podróż do wnętrza... GSa


Pamiętacie jak nasza wyprawa do Maroka zawisła na włosku z powodu problemów z odpalaniem GSa? Pisaliśmy o tym tutaj. Nie udało się wtedy usunąć usterki, ale ostatecznie, po sezonie, Gustaw trafił do naszego zaufanego znajomego - Jarka z Bielska-Białej.

Postanowiłem sprawdzić, czy GS mojej kochanej małżonki będący w rękach Mistrza Jarka, nadal jest motocyklem, a może już stertą żyletek, albo małym cywilnym dwuosobowym odrzutowcem. W tym ostatnim przypadku powiedzenie "polatać dookoła komina" nabrałoby nowego ekscytującego znaczenia…

W styczniowy weekend wskakuję w samochód. Trasę Kraków - Bielsko uprzyjemniam sobie słuchaniem najnowszej płyty Comy, popijając herbatę z termicznego kubka, a gdy herbata się kończy puszką napoju energetycznego z przydrożnej stacji. Tuż po 10:00 jestem u Jarka. Serdeczne "dzień dobry", jak zwykle smaczna u niego kawka i zanurzamy się w czeluście Jarkowego garażu. Oczywiście nie jestem tu z zaskoczenia - wcześniej umawiamy się na poświęcenie GS-owi soboty.