środa, 9 listopada 2011

Maroko - 3 zdania podsumowania


Co prawda Patryk ma w zanadrzu jeszcze jednego posta o Maroku, ale pewnie go wysmaży gdy za oknem będzie maksymalnie szaro, buro i ponuro.

Tymczasem ja postaram się podsumować naszą moto-wyprawę w kilku punktach:
  • 2 osoby (Agata i Patryk)
  • 2 motocykle (BMW F650GS i Honda XL650V Transalp)
  • 2 kontynenty
  • 8 krajów
  • Morze Śródziemne i Atlantyk
  • Góry wszelakie (Beskidy, Alpy, Pireneje, Rif, Atlas...)
  • Całkowity dystans: 10 648 km
  • Najdłuższy przelot jednego dnia - ostatniego dnia (Wiesloch -> Kraków): 1 034 km
  • Awarie motocykli: brak (!!!)
  • Drobne usterki: zgubiona zapinka do łańcucha GSa, pęknięty zaczep kufra od GSa, rozwalony kierunkowskaz lewy tylny Hanki
  • Większe usterki: strzaskany kask Patryka
  • Urazy i kontuzje: brak (jeśli nie liczyć kwadratowych i odparzonych pup i bolących dłoni od trzymania manetek)
  • Ekwipunek, który przydał się najbardziej: camelbaki (!!! bez tego wyjazd by się zapewne nie odbył, bo za dużo czasu spędzalibyśmy na akcjach: stop - kask z glowy - łyk picia - kask na głowę - jazda... i za 2 minuty to samo...), poxipol/poxilina, trytytki, taśma McGyvera i cienki drucik.
  • Ekwipunek, który się nie przydał: buty, które nie były butami motocyklowymi lub klapkami (mnie się nie przydały, Patryk i tak nie wziął :))

Jednym słowem - moto wyprawa super udana. Oby wszystkie takie były!

O tym jak i którędy jechaliśmy, czego używaliśmy do nawigacji itp. już pisaliśmy. Na mapach "z grubsza" wyglądało to tak:









Chciałabym w imieniu swoim i Patryka mocno podziękować:
  • Agacie S. - bo przez nią to wszystko! Gdyby nie skuteczne zarażenie Patryka żeglarstwem morskim, nie powstałoby koleżeńskie wyzwanie Patryk/Jasiek (Jasiek, zrób patent to będziemy razem żeglować - dobra, jak ja zrobię patent, ty zrobisz prawko na kat. A) pod które ja się podłączyłam i tak zaczęła się motocyklowa przygoda...
 
  • Krakowskiej Szkole Motocyklistów za to, że dała nam solidne podstawy, dzięki którym w swoim drugim sezonie w siodle byliśmy w stanie zrobić taką trasę. Specjalne podziękowania dla Gosi za uśmiech, Przemka za barwne opowieści, a przede wszystkim dla Krzyśka za cierpliwość i dzielenie się doświadczeniem.
  • Amilowi i Szwagrowi za zajefajny kurs jazdy terenowej - bez Was pewnie poleglibyśmy przy przejeździe przez Atlas i Saharę. Możecie się nas spodziewać na torze na dodatkowych lekcjach :) (mam jeszcze do zaliczenia dużą hopkę, piach (!) i kamienie :))
  • Chłopakom i dziewczynom z forum f650gs.pl za inspirację, wsparcie przed, w trackie i po wyprawie.
  • Wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki, śledzili naszego motobloga i swoimi komentarzami zachęcali do pisania kolejnych postów.

A tymczasem my już snujemy plany wypraw motocyklowych bliższych i dalszych na kolejne kilka lat...

2 komentarze:

  1. A my dziękujemy, że powstał ten blog i mieliśmy co czytać :)oby więcej tak udanych wyjazdów, może kiedyś już wspólnie-rodzinnych :) oczywiście - pisać dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za pamięć. Było mi miło poznać tak sympatycznych ludzi. Trzymałem cały czas kciuki.
    Powodzenia i do zobaczenia....kiedyś na trasie.
    Krzysiek -- Krakowska szkoła motocyklistów-- ZAPRASZAM CHĘTNYCH W PRZYSZŁYM SEZONIE.

    OdpowiedzUsuń